12 czerwca 2021

Słowo wstępne, czyli rzecz o różach, fijołach i krasnalach ogrodowych, a może nawet hobbitach.

Witajcie, przybysze!


Wznoszę oto dłoń jak przyjazny kosmita, pragnąc Was pozdrowić i wyjaśnić, gdzie mianowicie trafiliście, poza tym, że na jakiegoś bloga i chyba tu będzie o zielsku. 

Będzie. O różach.

Mam na imię Ewa, jestem niezbyt wyrośniętą osobniczką w wieku średnim (stąd krasnal w nazwie bloga, choć odczuwam większe powinowactwo z hobbitami) i właśnie zaczęłam hodować róże. A że jestem neurodywergentna, pasja moja ulewa się ze mnie wszelkimi otworami i wybuchnę, jeśli nie dam jej upustu.  Więc, aby ględzić jedynie tym, którzy chcą być tego ględzenia odbiorcami, założyłam blogaska.

Skąd róże? Z sagi Stephena Kinga "Mroczna wieża", w której róża stanowi nader istotny element fabuły i nie tylko. Mistrz Stefek tak sugestywnie tymi różami tam poleciał, że moje, przytłumione dotąd, ciągotki ogrodnicze eksplodowały z pełną siłą, tak, że gdy tylko przeprowadziłam się do domu z ogrodem wymagającym urządzenia, rzuciłam się na róże. Tatko żądał, żeby nic nie sadzić, coby łatwo było kosić, nie wytrzymałam, wsadziłam trzy odmiany róż, potem dołożyłam czwartą. W ramach ekspiacji mam w planie za pomocą galerniczych wysiłków pozbyć się cholernego trawska z ogrodu i zaprowadzić roślinki, które kośby nie wymagają. Nikt w rodzinie nie jest drobiazgowy, flora w wysokości do 30 cm może sobie być. Dwumetrowe trawska w których można się bawić w Wołodyjowskiego i Tatarów to już jednak lekka przesada.

Zaczęłam tedy moją przygodę z różami i wyznaję, że póki co odnoszę pewne sukcesy, jako, że wszystkie roślinki są nieprzyzwoicie zdrowe, pięknie rosną i albo kwitną, albo się do kwitnienia sposobią. Pragnę bowiem tutaj zdementować pogląd, jakoby róże były skrajnie trudne do uprawy, grymaśne, chorowite i w ogóle wymagają plutonu ogrodników per krzaczek, aby coś z nich było. Otóż, moi drodzy, wszystko zależy od odmiany. Jeśli dobrze wybierzemy, zyskamy roślinę przecudnej urody, która zdobić nam będzie nam ogród bez wielkich wysiłków z naszej strony i bez chlapania pestycydami na lewo i prawo.

Ale o tym więcej w następnych postach...

Słowo wstępne, czyli rzecz o różach, fijołach i krasnalach ogrodowych, a może nawet hobbitach.

Witajcie, przybysze! Wznoszę oto dłoń jak przyjazny kosmita, pragnąc Was pozdrowić i wyjaśnić, gdzie mianowicie trafiliście, poza tym, że na...